Korzystanie z tego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Cookies to pliki tekstowe, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika podczas korzystania z serwisu, używane przez serwer do rozpoznania urządzenia użytkownika, lub użytkownika.
Start Informacje bieżące DZIENNIK z Polańczyka
PDF Drukuj Email

DZIENNIK Z POLAŃCZYKA

 

 

 

Poniedziałek 29.07.2013 r.

Wstało piękne słońce, które wyłoniło się na horyzoncie Przemyśla. Pierwsza myśl, jaka się pojawiła w mojej głowie po przebudzeniu: „Dzisiaj wyjeżdżam z grupą dzieci i młodzieży na obóz szkoleniowo-sportowy”. Nasunęło się pytanie: „Jak będzie?” i zastanawiam się czy wszystko spakowałam. Ale wszystko to nieważne - najważniejsze to wziąć ze sobą dobry humor i uśmiech.

O czternastej stawiam się na miejscu zbiórki. Już na mnie czekają trzy siostry: Ania, Justynka oraz Patrycja. Są to pierwsze osoby, którymi będę opiekowała się na obozie. Zaraz po mnie przyszła moja Koleżanka Ula, która będzie pełniła na obozie funkcje instruktora sportu. Po niej pojawiają się kolejni uczestnicy: Kasia, Paulinka, Dominika, Sandra, Justynka, Kasia, Grzesiek, Paweł, Marcin i Mateusz. Odbieram ich od rodziców i kierujemy się do podstawionego busa, którym odjeżdżamy godzinie piętnastej w kierunku Polańczyka. W międzyczasie dzwoni do mnie Piotrek, który odbiera drugą grupę dzieci z Krosna. Zgłasza mi, że zabrał ze sobą: Natalie, Patrycje, Karolinkę, Julkę oraz Szymona. Jedno dziecko, Klaudie, rodzice dowiozą na miejsce. W Sanoku grupa krośnieńska dosiada się do naszego busa. To jesteśmy prawie w komplecie. W czasie jazdy towarzyszy mi uczucie niepewności - „Czy wszystko się uda i jaka będzie atmosfera”

Dojeżdżamy do Polańczyka pod Ośrodek Wypoczynkowy „PolKard”, który będzie naszym domem przez następne dwa tygodnie. W wejściu wita nas kierownik obozu Jurek, który przyjechał wcześniej, aby odebrać od właściciela klucze i posprawdzać pokoje, w których będziemy mieszkać.

 

 

 

O osiemnastej udajemy się na kolacje. Na sali cisza. Jedynie kadra wymienia zdawkowe uwagi na temat podróży i dalszej części dzisiejszego dnia. Dzieci jeszcze czują się niepewnie. Nie wszystkie się znają. Po kolacji trzeba to zmienić, więc organizuje gry i zabawy integracyjne. Wreszcie uczestnicy są bardziej aktywni a i kadra ma łatwiej, ponieważ podczas zabawy starała się zapamiętać wszystkie imiona podopiecznych. Kierownik Jurek, jako ostatni musiał wymienić wszystkie imiona, ale poradził sobie wyśmienicie.

 

 



Po zabawach integracyjnych Jurek zapoznał wszystkich z programem obozu oraz wszelkimi regulaminami obowiązującymi w czasie wypoczynku, (ale ich było dużo). Następnie całą grupą poszliśmy na cypel w Polańczyku, aby przywitać „Bieszczadzkie Morze”.

 

 



Wreszcie o dwudziestej drugiej cisza nocna. Kadra zasiada na fotelach przy wejściu w holu i komentuje pierwszy wspólnie przeżyty dzień. Przez następne dwa tygodnie to miejsce będzie naszym wspólnym przystankiem na koniec każdego dnia. Miejscem, w którym będziemy podsumowywali dzień oraz planowani dalsze zajęcia.

Wtorek 30.07.2013 r.

Obudziło mnie słońce, którego blask wpadał przez okno. Będzie piękny dzień. Pierwsza pobudka i śniadanko. Po posiłku udaję się (z powołaną dzień wcześniej Komisją Czystości Pokoi) na kontrolę porządku. Przewodniczący Komisji Szymon oraz jego zastępczyni Ania bardzo wnikliwie sprawdzają czystość oraz wydają oceny. Nie ze wszystkimi ocenami się zgadzam, ale co mam zrobić - Oni mają decydujący głos!

Godzina dziesiąta - zbiórka przed budynkiem i spacer po Polańczyku, aby zapoznać się z najbliższą okolicą. Kierownik prowadzi grupę a ja podążam za nim prowadząc Maloty (Sandrę i Paulinkę – dwie najmłodsze uczestniczki obozu).

 

 



W tym dniu popołudnie i wieczór dzieci spędziły na zajęciach sportowych z wioślarstwa halowego oraz strzelectwa laserowego. Zajęcia te prowadzili instruktorzy Ula i Czesiek.

Środa 31.07.2013 r.

Dzisiaj zaspałam i miałam drastyczną pobudkę. Jurek i Piotrek wynieśli mnie w „betach” na korytarz, aby pokazać dzieciom jak się traktuje śpiochów. „Zleciały się” mnie pooglądać wszystkie dzieci - śpiącą na korytarzu - „Ach, tak bym jeszcze pospała…”   

 




Ze względu na piękny dzień po śniadaniu udaliśmy się na cypel, aby zażyć kąpieli wodnych i słonecznych. Dzieci miały okazje zagrać w siatkówkę oraz popływać z Jurkiem na rowerku wodnym. Po meczu siatkówki Piotrek przyszedł na plażę dumny jak PAW, ponieważ jego drużyna w składzie: Karolinka, Kasia i Grzesiek pokonała przeciwną drużynę, w której grali Julka, Marcin, Paweł oraz Szymon.





Na powrocie z cypla zdarzyła się zabawna historia. Kierownikowi zaginęło ubranie i prowadził grupę w…

 

 



Kierownik wyglądał „odlotowo” tylko mijający nas ludzie patrzyli na całe nasze towarzystwo tak jakoś dziwnie. 

Popołudniu udaliśmy się na punkt widokowy na górze ‘Sawin” skąd roztaczała się przed urzekająca panorama Zalewu Solińskiego.

 

 

 

 

Bojowe zadanie miała grupa chłopaków. Dostali mapę i prowadzili całą grupę. Nie obyło się bez dylematów na rozdrożu „Czy mamy skręcić w prawo czy w lewo”. Musiałam wkroczyć do akcji. …i zdecydowałam w lewo. „Jak mężczyźni tracą orientacje w skomplikowanych sytuacjach”


 

 

Czwartek 01.08.2013 r.

Dzisiaj już nie zaspałam - „Nie dam im tej satysfakcji po raz drugi!”, mimo pochmurnego nieba za oknem. Jak się później okazało był to jeden z dwóch dni w czasie całego obozu, w którym pojawiły się chmurki. W związku z niesprzyjającą pogodą rano odbyły się zajęcia sportowe z wioślarstwa halowego, i showdowna.

 



W godzinach popołudniowych wyjechaliśmy na basen do Ośrodka Wczasowego „Bieszczady” w Myczkowcach. Trochę bałam się wejść do wody, ale jak zobaczyłam, że wszystkie dzieci pływają strach minął. Nawet udało mi się parę razy przepłynąć całą długość basenu. - „Jestem z siebie bardzo dumna!”

 




Wieczorem zorganizowałam zajęcia plastyczne, na których dzieci tworzyły prace pod tytułem „Zalew Soliński”. Wszyscy byli mocno zaangażowani, oprócz Karolinki, która cały czas powtarzała: „Ja nie umiem malować!” a jak się później okazało namalowała najpiękniejszy rysunek - „Ach to niskie poczucie własnej wartości” 

Piątek 02.08.2013 r.

I znów powróciło słońce. Uwielbiam słoneczny dzień od razu bardziej optymistycznie patrzę na świat. Nawet chłopaki nie zepsują mi dzisiaj humoru swoim zachowaniem. Dzisiaj wyjeżdżamy na wycieczkę całodzienną do Sanoka i na Górę Sobień. No nie wszyscy, ponieważ Piotrek ma własną wizję zwiedzania. Zwiedza z Klaudią Gabinet Okulistyczny w Sanoku. Ale chyba nie przypadł im do „gustu”, bo dołączyli do nas na zakończenie zwiedzania Skansenu. Żeby z powrotem wkupić się w łaski grupy zakupił wszystkim tradycyjne „pączuszki”. - „Mnie pączuszkiem nie przekupi!”

 



Żeby się odgryźć kupiłam mu „kapelutek” z piękną sztuczną różą i założyłam na głowę  - „Nawet nie zdążył zaprotestować - hi, hi, hi”. Gdy wyszedł do dzieci powitał go ogólny wybuch śmiechu.- „Zemsta jest słodka!”

 




A może była by z NAS fajna para…

 



Następnie udaliśmy się do ruin zamku „Sobień”, których we wcześniejszych wiekach właścicielami był ród Kmitów. Ze szczytu wzgórza roztaczał się piękny widok na zakole Sanu oraz panoramę Sanoka i Leska.

 



Po wycieczce wieczór tego dnia upłynął pod znakiem zajęć sportowych.

Sobota 03.08.2013 r.

„Będzie słoneczny dzień” zakomunikowała Dyżurna Meteorolog Obozu – Kasia. I tak rzeczywiście było. Po śniadaniu podzieliliśmy się na dwie grupy: starszą i młodszą. Grupa młodsza została ze mną, a ponieważ zostały same dziewczynki (Och, przepraszam jeszcze Szymek) to poszliśmy „na sklepy” w Polańczyku. Szymek nie był usatysfakcjonowany tym pomysłem i stał przed sklepem. Dziewczyny na czele z Ulą szalały w sklepie z ubraniami. Starsza grupa z Jurkiem i Piotrkiem udała się szlakiem czerwonym na zaporę w Solinie. Nie wiem jak tam było, ale z ich relacji wynika, że z korony tamy machali nam na cypel. Ja tego nie widziałam, więc -  „Wiem, że nic nie wiem”

 



Niedziela 04.08.2013 r.

„Słońce świeci nad nami…” a my popołudniu udajemy się na warsztaty garncarskie do Jankowic koło Leska. W ogrodzie przywitali nas serdecznie: Pani Ewa i Pan Zbyszek.  Pokazali nam jak tradycyjną metodą za pomocą koła wyrabia się naczynia z gliny. Każdy z uczestników mógł wypróbować swoje umiejętności. Powstały różne dzieła, nawet „ulodomek” w wykonaniu Sandry.

 



Oprócz naczyń wykonanych na kole garncarskim dzieci wykonywały wyroby z gliny- lepiąc je swoimi małymi paluszkami. Paweł i Szymek wykonali traktor z przyczepą, natomiast Mateusz widelec, talerz i łyżkę. Pozostałe dzieci robiły przywieszki, filiżanki i figurki itp. Widząc te dzieła pomyślałam - „Dzieci swoją wrażliwość artystyczną pokazują dziełem, nie myślą i słowem.”

 






Poniedziałek 05.08.2013 r.

Dzisiaj zaskoczyłam Jurka i Piotrka - obudziłam się o szóstej trzydzieści. Ich miny jak mnie zobaczyli o tak wczesnej porze mówiły wszystko. Dzisiejszy dzień minął pod znakiem zajęć sportowych i artystycznych. Do południa show down, wioślarstwo halowe i strzelectwo laserowe. Popołudniu zajęcia na basenie.

 





Natomiast wieczorem uczta dla ducha - występy artystyczne. Dwie grupy: moja i Piotrka stanęły w szranki „na skecze”. Moja grupa miała przygotować skecze pod tytułem „Wakacje” natomiast Piotrka „Szkoła”. Byłam pod wrażeniem wspólnej pracy w obu grupach i ich poczucia humoru. W czasie występu mojej grupy najbardziej utkwiła mi w pamięci rola Mariolki, którą grała Karolinka, natomiast w grupie Piotrka rola Mariana na „składaku”, którą grał Mateusz.

 





Po występach jury w składzie: Jurek, Jola oraz Czesiek wydało werdykt – „dogrywka”. Ja strzeliłam focha z przytupem, ponieważ uważałam, że moja grupa wypadła lepiej. Do Piotrka nie odzywam się. - „Nie ma sprawiedliwości!”



Wtorek 06.08.2013 r.

Rano przy kontroli czystości w pokojach zaskoczyli mnie chłopcy – „W ICH POKOJU BYŁO WYSPRZĄTANE IDEALNIE”. Oby tak było do końca obozu. Po śniadaniu wyruszyliśmy „Bieszczadzkim Ekspresem” na podbój zapory w Solinie.

 



Mieliśmy umówione zwiedzania wnętrza. Po wejściu byłam zdumiona różnicą temperatur. Na zewnątrz ponad 30 stopni Celsjusza, natomiast w środku ok. 10 stopni. Trochę zmarzłam - „Jak ja nie nienawidzę zimna i wilgoci”.

Popołudniu i wieczorem zajęcia sportowe.

Wieczorem bardziej urozmaicone - o szybki kurs malowania paznokci. Dzisiaj na dyżurze nocnym poczułam się bardzo zmęczona i poszłam pierwszy raz spać przed północą. „Mam nadzieję, że nie brakowało im mojego śmiechu w nocy, po północy- hi, hi ,hi”

 



Środa 07.08.2013 r.

Wreszcie się wyspałam. Jak zwykle obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Z uśmiechem na ustach wyruszyliśmy z dziećmi na całodzienną wycieczkę w Bieszczady. Pierwszy przystanek mieliśmy w Zatwarnicy przy „Chacie Bojkowskiej” a następnie wyruszyliśmy szlakiem zielonym do największego wodospadu w Bieszczadach na potoku Hylaty. Następnym przystankiem było Muczne i tamtejsza Zagroda Żubrów.

 



Nie wiem, dlaczego ale Mateusz czuł się jak by był wśród swoich. Idealnie naśladował „muczenie” żubra  - „I nie tylko żubra”.



Czwartek 08.08.2013 r.

Dzień zaczął się od optymistycznego komunikatu Rzecznika Prasowego Obozu Julki oraz Dyżurnego Meteorologa – Kasi. Przedpołudniem odbywały się zajęcia sportowe oraz spacer na cypel.

 



Słońce mocno grzało - 36 stopni Celsjusza w cieniu. Pierwsza godzina opalania i wieczorem efekt. Natalia czerwona jak „Indianin”. Piotrek kolejny raz musiał zapoznać się z opieką medyczną w Bieszczadach. Tym razem Szpital w Lesku. A mówiłam mu „Nie wczuwaj się w rolę obozowego lekarza!”

Piątek 09.08.2013 r.

W tym dniu się nie rozpiszę. Do godziny pierwszej  przebywamy na cyplu, ale dla odmiany rozkładamy swoje koce w cieniu (zarządzenie kierownika – Jurka). –„A ja i tak leżałam w słoneczku.”  Przez pozostałą część dnia ZAJĘCIA SPORTOWE.

Sobota 10.08.2013 r.

Przedostatni dzień naszego pobytu w Polańczyku. Kadra pojawiła się na śniadaniu w jednakowych koszulkach, z jednoznacznym napisem na nich. Wywołujemy wybuch śmiechu. – „Przez chwilę czułam się jak modelka, hi, hi, hi.” Dzisiaj instruktorzy robią sprawdziany w formie turniejów w poszczególnych dyscyplinach.



Ja i Piotrek organizujemy mecz w warcabach stupolowych - kadra kontra uczestnicy. Wygrywa oczywiście kadra ku niezadowoleniu uczestników. Kierownik jest z nas dumny.

 



Wieczór upływa pod znakiem wspomnień przy oglądaniu zdjęć z całego obozu. Ale muszę przyznać Piotrek w tym kapelutku z Sanoka jest „przystojny”.

 



Niedziela 11.08.2013 r.

Ostatni dzień obozu i pochmurna pogoda. Dzisiejszy dzień to dzień podsumowania obozu oraz pożegnań. O godzinie dziesiątej spotkaliśmy się wszyscy. Kierownik rozpoczął posumowanie a kontynuował Piotrek. Podziękował on wszystkim tak:

 

Natalia

Za wizytę w Szpitalu w Lesku, na której zwiedziłem tak zacny obiekt oraz za to, że dowiedziałem się ważnej rzeczy „blada cera opala się trzy razy szybciej”

 

Patrycja

Za to, że aby zrobić Ci zdjęcie musiałem być szybszy niż Łukasz Kubica.

 

Karolinka

Za nieskończoną ilość pytań oraz za zdanie „Ja tego nie potrafię” a wykonywałaś wszystko najlepiej.


Dominika

Za opiekę nad „Malotami” i utrzymanie perfekcyjnego porządku w pokoju.

 

Kasia

Za naukę, że cichy człowiek może więcej wywalczyć u kadry.
 

Paulinka

Za uśmiech, po którym wszystko stawało się prostsze.

 

Sandra

Za dopingowanie kadry do wytężonej pracy w organizowaniu czasu na obozie, aby jak najmniej słyszeć od ciebie zdanie „nudzi mi się”.

 

Grzesiek

Za to, że stałeś się prawdziwym przywódcą grupy chłopaków.

 

Mateusz

Za wprowadzenie kolorytu w codzienne obozowe życie i za Mariana na składaku.

 

Paweł

Za dużą aktywność sportową i zmęczenie, które cię często przez to dopadało.

 

Szymon

Za regularne wybieranie ode mnie po 10 zł codziennie oraz za przewodniczenie Komisji Czystości w Pokojach.

 

Ania

Za pełnienie funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji Czystości w Pokojach.

 

Justynka

Za rudą perukę Mariolki oraz aktywność na basenie.

 

Patrycja

Za zaangażowanie na zajęciach z ceramiki.

 

Justynka

Za idealny spokój, który wnosiłaś w czasie obozu. Ten bijący od ciebie spokój udzielał się wychowawcom.

 

Kasia

Za nieocenioną pomoc wychowawczą w różnych sytuacjach na obozie oraz za pełnienie funkcji Dyżurnego Meteorologa Obozu. Dzięki tobie mieliśmy tak wspaniałą pogodę.

 

Julka

Za nieprzerywalne rozmowy i nieskończoną ilość pytań oraz za pełnienie roli Rzecznika Prasowego Obozu. Dzięki tobie wiedzieliśmy, jaki będzie program obozowego dnia.

 

Podziękowania dla kadry:

Jurek

Za trzymanie wychowawców i instruktorów w ryzach. Dzięki twojemu kierownictwu cały obóz przebiegł sprawnie.

 

Ula

Za codzienne wczesne wstawanie i prowadzenie spacerów z kijkami, za opiekę nad wodą oraz za nieocenioną pomoc w organizowaniu czasu na obozie, i zaangażowanie w prowadzone zajęcia sportowe.

 

Czesiek

Za zajęcia na basenie, po których ilość wychodzących z basenu zgadzała się z liczbą wchodzących oraz za zaangażowanie w prowadzonych zajęciach sportowych.

 

Jola

Za opiekę medyczną. Twoje plasterki działały cuda.

 

Asia

Za wspaniały i niezapomniany uśmiech, którym raczyła nas od rana do wieczora, a niektórych nawet w nocy, za cierpliwość w opiece nad „Malotami”, oraz troskliwość, jaką otaczałaś każdego z uczestników.

 

Ja także przyłączam się do tych podziękowań i mam nadzieje spotkać się ze wszystkimi na następnym obozie za rok.

 

Pozdrowionka dla Wszystkich

 

 

 

 

dopisek:

Piotrek w swoich podziękowaniach pominął siebie więc ja mu podziękuje w imieniu wszystkich uczestników obozu. „Za godne noszenie „obozowego kapelutka”. Byłeś pierwszą linią frontu w kontaktach z rodzicami naszych obozowiczów. I najważniejsze - za zorganizowanie i zrealizowanie cudownych dwóch tygodni, których nie zapomnimy nigdy.”

 

 

 

 

Aktualnie

Naszą witrynę przegląda teraz 18 gości 

Statystyki

Użytkowników : 13
Pozycje : 951
Zasoby : 8
Odsłon : 5267163

Autor strony i administrator: Adam Paluch www.adasko.ovh.org. Administrator: Piotr Sęk